Wiele razy pisałam, że uwielbiam kombinezony, są niezastąpione na wycieczkach, jeden warunek tak je trzeba uszyć, aby bez problemu korzystać z toalety. A ja znając tę zasadę zgapiłam się i uszyłam zgodnie z instrukcją Burdy, robiąc oczywiście drobne zmiany w wykroju.
Dodałam po 1 cm z każdej strony przy dekolcie tak aby przód więcej na siebie zachodził i żeby uniknąć niespodziewanych sytuacji, przy gotowym już okazało się, że to trochę mało, musiałam doszyć zatrzaskę na przodzie aby się nie rozchodził.
Zwęziłam nogawki z każdej strony na dole, zaszywając do dołu, po około 1 cm.
Najważniejsza rzecz zaufałam Burdzie i nie wszyłam zamka z tyłu, co utrudnia zakładanie, a wystarczy zamek 30 cm i już kombinezon jest niezastąpiony. Po mimo tej niedogodności, która nie jest jakimś tam strasznym mankamentem, można się nim cieszy.
Materiał kupiłam tradycyjnie u Natana, jest to wiskoza w cenie 12 PLN za 0,5 metra, oczywiście już jej nie ma, ale są inne w bardzo ciekawe wzory np. tutaj.
Materiału miałam 1,8 m, polecam 2 m, bo z trudem starczyło mi na pasek, jest z lewej strony zszyty na środku. Materiał, jak to wiskoza odrobinę się gniecie co widać na zdjęciach, jest to po 1,5 godziny jazdy samochodem.
Ale materiał ma plusy, jest przewiewny i nic a nic nie prześwituje.
Burda 2/2013
Model 124
Materiał wiskoza 1,8 m
Tasiemka skośna atłasowa 2 m
Kawałek fizeliny na dekolt, podkrój pach i pasek
Owerlok
Stebnówka