Ten rok 2018, dla mnie jest dość trudny, może dlatego rzadko się teraz pojawiam, ale wszystko się normuje i idzie ku lepszemu. Najważniejsze, że z ochotą wracam do domu i mogę szyć bez obaw, że ktoś na mnie nakrzyczy za dźwięk maszyny, tradycyjnie szyję cały czas, może w żałobie mam mniejszą ochotę na pisanie, ale postanowiłam co jakiś czas zebrać myśli i pokazać rzecz, którą lubię i która najbardziej mi spasowała.
Sukienka z żorżety, kupionej rok temu ŻORŻETA, uszyta na podstawie modelu z Burdy 6/2018.
Zmiany jakie zrobiłam widoczne są na pierwszy rzut oka, po mimo, że miałam dwa metry tkaniny, nie wystarczyło na długie szerokie rękawy ale wcale mnie to nie załamało, bo falbanki przy rękawach tez wyglądają dobrze, sukienkę skróciłam i podszyłam podszewką wiskozową, wyłączając rękawy. Szyje się przyjemnie i prosto, sukienka jest szeroka więc nie wymaga dopasowania. Przy dekolcie zrobiłam kocanki z kordonku i dorobiłam sznurek do wiązania. Na ten moment uwielbiam chodzić w tej sukience. Żeby pokazać dekolt moje selfi, nie koniecznie dobrze zrobione ponieważ nie widać kocanków, trudno jest zrobić zdjęcia czarnej rzeczy.
Burda 6/2018
Model 114
materiał żorżeta 2 m
Podszewka wiskozowa 1 m
Kordonek do wykonania wiązania i kocanków