Tunika z satyny.






     Tuniki uważam za niezbędne w każdej szafie, wolę je o sto procent od krótkich bluzek. Zawsze cenie sobie wygodę i pewność, że wszystko jest w porządku, a one ukrywają jednak pewne niedoskonałości figury. 
     Uszycie tej tuniki było zaplanowane od dawna, szukałam tylko odpowiedniego według mnie materiału. Znalazłam taki w internecie materiał, jest miły w dotyku, lejący ale prawdę mówiąc lekko się gniecie. Tunika szyje się bardzo szybko, może dlatego, że nie wymaga dopasowania, wystarczy trzymać się opisu z Burdy i nie sprawia żadnych trudności. Wykorzystałam numer 10/2014 model 115. 
    Jedna ze zmian jakie zrobiłam to brak kieszonki, choć mam ją skrojoną, ale nie podjęłam jeszcze decyzji czy ją doszyć, i wszyłam gumkę w pasie, taka luźna nie przypadła mi do gustu.  
             Wszystko wydaje się super, ale krojenie nie było takie proste, satyna niesamowicie się przesuwa i ułożenie dwóch warstw na sobie aby dopasować kratki wymagało nie lada cierpliwości i mnóstwa szpilek. W pewnym momencie, chciałam odłożyć materiał na półkę rzeczy czekających na moją cierpliwość. Przemogła jednak chęć posiadania tej tuniki i dałam radę, szycie było już łatwiejsze wystarczyło spiąć brzegi szpilkami i już poszło.










    Jednym z ciekawszych wykończeń tej tuniki jest bardzo długie wiązanie na szyi, z którym można bawić się na różne sposoby. Tunikę polecam do uszycia nawet początkującym, ale jako materiał proponuję batyst lub popelinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz