To jest sukienka, którą musiałam uszyć. Gdy tylko otworzyłam grudniową Burdę, wiedziałam że zagości w mojej szafie ale od postanowienia do realizacji czas długi.
Kolor miodowy mnie oczarował i taki chciałam, ponieważ lubię dzianinowe sukienki, szukała dzianiny w tym kolorze, dwa sklepy w Częstochowie mnie zawiodły, nie miały miodowego pod żadną postacią o dzianinie nie wspomnę. Znalazłam !!! Chyba zacznę chyba propagować hasło: "U Natana jest wszystko", wystarczyło dobrze poszukać i jest materiał, gatunkowo bardzo dobry, lejący, miękki i delikatny ale jednocześnie taki sukienkowy, jak tylko przyszła paczka i zobaczyłam jaki to rodzaj tkaniny, zaraz zamówiłam jeszcze jeden kawałek tylko w innym kolorze, miałam obawy, że później mi braknie, warto mieć w zapasach coś takiego, zbliża się wiosna i pewnie się przyda.


Sukienka nie wygląda na trudną, trochę zakładek i resztę pozszywać, przecież to zwykły worek. Ale powiem, że ten worek mocno mi ciśnienie podniósł, szczególnie te zakładki. Jaka to filozofia uszyć zakładki, pozaznaczać zgodnie z formą, odmierzyć, narysować kreski mazakiem znikającym, zaprasować i przeszyć, zakładki gotowe no niby tak, ale jak ktoś myśli nie wiem sama o czym i obudzi się jak już prasuje piękne równe zakładki i okazuje się, że na środku jest kawałek przerwy a w oryginale tego nie ma, bo się szyje nie po tej kresce to tak wychodzi, trzeba pruć i szyć od nowa, ale wcześniej rozprasować i zaprasować na nowo, a drugim razem okazuje się, że po jednej stronie jest zakładka krzywo, jakim cudem tego nie wiem, prucie kolejny raz i od nowa, za trzecim razem się udało, ale od tego momentu do kolejnych zakładek upłynie trochę czasu, oglądając je na formie będę parskać na nie jak moje koty na siebie.
Wolanty górnej części sukienki wykończyłam mereżką .
Według mnie, u góry są za długie i te wystające dzióbki można zawinąć w dół a najlepiej wszyć je złożone razem, lepiej się wtedy układają, ja doczepiłam je w jednym miejscu, ale w wolnej chili rozpruję ten kawałek i wszyję je do środka.
Szycie dalszej części sukienki to już prosta sprawa, bo nie da się tu nic zepsuć, dekolt wykończyłam odszyciem z kremowego atłasu, bo tylko taki miałam w zapasach i u góry podszewką z delikatnej siatki, od tali podszewka wiskozowa, nie wszywałam zamka bo nie było takiej potrzeby, powiększyłam odrobinę dekolt i sukienka przechodzi swobodnie przez głowę w związku z tym nie rozcinałam tyłu, listwę podkleiłam taśmą i jest to miejsce, które mi najbardziej przeszkadza bo widać załamanie listwy, ale znając zachowanie taśmy wiem, że po dwóch lub trzech praniach sama się odklei, spróbuję wtedy doszyć ją ręcznie tak jak wykończyłam rękawki na podwinięciu.





Sukienka wydaje mi się modelem udanym pod względem wizualnym ale jest też niesamowicie wygodna. Jak to wszystkie worki. Sprawia mi ogromną przyjemność kołysząca się falbana na dole, uwielbiam takie efekty. Myślę, że się nią trochę pocieszę, dostanie wieszak z kokardką jakich mam mało w szafie i jest przeznaczony dla ulubionych rzeczy, ale coś musi odpaść z mojego rankingu. Tylko co?
Burda 12/2016
Model 107
Materiał: dzianina punto milano 1,6 m
Dzianina siatkowa 0,50 m
Podszewka wiskozowa 0, 60 m
Kawałek atłasu na odszycie
Taśma do listwy