Biała sukienka



W końcu trochę słońca, przygotowałam się na tę chwilę i uszyłam dopasowaną sukienkę z dzianiny, którą pani w sklepie stacjonarnym, nazywała princessa. Wybrałam biały, bo skoro lato to muszę się bielą nacieszyć, ale skoro zimno to dzianina średniej grubości. Kupiłam ostatni kawałek 1,7 m na ten model nie potrzeba tyle materiału, 1,4 m wystarczy w zupełności.  

Model sukienki z ostatniej burdy, jak tylko ją zobaczyłam to wiedziałam, ze muszę uszyć. 

Ma dość dużo zaszewek i dzięki temu fajnie dopasowuje się do ciała. Prosta, zamek wszyty z tyłu i podszewka w moim przypadku od pasa w dół, jeden guzik na golfie z tyłu i pentelka.  

Zrezygnowałam z rozcinania przodu, nie lubię zbyt dużo ciąć materiał, jak nie ma takiej potrzeby.


Ta sukienka przypomina mi styl Jackie Kennedy, może to moje wyobrażenie ale czuję się w niej jak w latach 60 - tych.
Forma jest mała, albo ja coś źle zrobiłam, ale rozmiar 36, jaki zrobiłam wydawał mi się mały i krojąc dodałam 2 cm zapasu na szwy i to mnie uratowało, bo zszyłam sukienkę na samych koniuszkach. Zawsze lubię trochę luzu, nie cierpię piszczących sukienek. Dobrze, że przedłużyłam tradycyjnie 2 cm w talii i wcale nie uważam, że ona jest zbyt długa. Pozostałe rzeczy bez zmian, bo tak ogólnie to wszystko się zgadza. 











Sukienka bardzo mi się podoba, najfajniejsze jest to, że jest na chłodne lato idealna. 





Burda:
8/2017
Model 111 A
Materiał:
Princessa
Podszewka wiskozowa
Kryty zamek 60 cm
Jeden guzik




Wszystko na sportowo :)


  Moje sportowe rzeczy w deficycie, musiałam uzupełnić braki i doszyć, choć są proste i nie wymagają dużych umiejętności, sprawiły mi dużą radość.
 Bluza z kapturem, uszyta z polarku, cienkiego i bardzo miłego a jednocześnie cieplutkiego, kolor typowo letni, taki delikatny pomarańcz. Materiał kupiony TUTAJ/NATAN, w ilości 1,3 m na bluzę zwykłą tradycyjną w zupełności taki kawałek wystarczył, do tego zamek rozdzielczy 60 cm, metalowy w kolorze srebrnym, ściągacz w kolorze ecru, który kupiłam dawno temu na allegro i kawałek siatki dzianinowej na wyłożenie kaptura. Forma na bluzę zrobiona na podstawie ulubionej bluzy, ale dobrze szperając w Burdzie można znaleźć  różnego rodzaju formy bluzowe. Moja miała być trochę dłuższa, nie chcę krótkiej do biodra i nie chcę obcisłej, taka jak ta spełnia moje wymagania. 
Bluzki, bluzki naszyłam niby, zaglądam do szafy nie ma, pochowały się czy co. 
Musiałam uszyć, dzianina, kupiona  TKANINA/NATAN, lejąca, sprawiające wrażenie ciężkiej, dzięki temu się fajnie układa, bardzo delikatna w dotyku. Kupiłam mały kawałek na bluzkę z krótkim rękawem ale dodatkowe centymetry jakie dodał mi Natan, wystarczyły na bluzkę z ostatniej Burdy.


Koniecznie trzeba było dokonać kilku zmian, mała ilość tkaniny, nie pozwoliła na tak duży golf, mój jest o połowę mniejszy, rękaw do łokcia wykończony mankietem, ale długość rękawa dla mnie ok i po mimo, że skroiłam szerokość według formy to zwęziłam bluzkę bokami bo jakaś taka wielka była. Dzianina szyje się bardzo dobrze, moja maszyna się nie buntowała, poszło jak spłatka. Forma jest tak prosta, że nawet początkująca miłośniczka szycia może ją brać na pierwszy ogień. 

Spodnie uszyłam proste, choć to jeans i może powinny wyglądać jak tradycyjne jeansy ale ja wolałam z kieszeniami skośnymi i z tyłu dwie kieszonki z jedną wypustką. 


Zamek zwykły i jeden guzik, materiał to bardzo dobry jeans od spodu z taką trochę frotką i do tego mięciutki i rozciągliwy, nawet dość mocno. Kupiony już się znudzicie u Natana, ale co zrobię jak to mój ulubiony sklep i mają ciągle nowości, a ja nie potrafię się oprzeć, JEANS/NATAN.


Jeszcze powiem, że miałam imieniny i nakupiłam z tej okazji sporo materiałów i to właśnie w tym sklepie, więc będę zanudzać dalej.
Jeans wykurczyłam, ale niewiele się skurczył, najważniejsze że jest cały czas delikatny i miły i w praniu nie zrobiły się sprane kreski na materiale, bo miałam taki przypadek, jeans kupiłam na allegro, chciałam wykurczyć i sprał się tak brzydko, ze nie szyłam już z niego spodni, bo szkoda mojej pracy. 














Bluzka:
Burda 2017/8 model 105

Szwedy i bluzka w grochy.


Ostatnio szyję dużo spodni, ale też dużo w nich chodzę, zakupy jeansu na allegro do końca nie były udane, jak się okazało, jeans był sztywny i nawet pranie w płynach niewiele pomogło, szybko też się spierał, dałam mu nawet nazwę: skorupka, jedyna zaleta to taniość. Warto poszukać dobrego materiału, bo szycie zajmuje tyle samo czasu, czy on tani czy droższy.

 Jeans kupiony w  MATERIAŁ/ JEANS, bardzo dobry gatunek. Na stronie doczytałam, że trzeba go poddać obróbce. Do dzieła, zaplanowałam trochę mocne wykurczenie i dekatyzację, żeby później nie było niespodzianek i tak temperatura 60 stopni i proszek do białych rzeczy, dość mocny a masz, dam ci popalić. Wyjęłam z pralki i nic jeans się nie zmienił, może trochę, minimalnie się przykurczył, ale zero śladów po praniu w białym proszku. Bardzo dobry gatunkowo, miękki po mimo swojej grubości. Teraz wiem gdzie będę kupować.
Bluzka uszyta z żorżety, zobaczyłam taką na jednej ze stron internetowych i szukałam materiału, oczywiście cena bluzki była kosmiczna coś około 400 PLN.  Materiał znalazłam u NATAN/ ŻORŻETA, bardzo podobny.


Bluzki nie szyłam takiej samej, zmieniłam po swojemu, do mankietów dodałam wiązania, które ostatnio mnie zachwycają i stójkę pod szyją, uszytą ze skosu, tył jest zapięty na jeden guzik i bluzka jest na tyle długa, żeby nosić ją jako tunikę, co widać na ostatnich zdjęciach. W oryginalnej formie z Burdy, tył i przód są rozcięte, zrezygnowałam z tego, tak jak z wiązania na dole.

Szycie spodni, nie było trudne, wykorzystałam model z Burdy Vintage, od siebie dodałam kieszonki, żeby sobie były, choć rzadko z nich korzystam, ale co tam niech będą. Wykończyłam szwy podwójną igłą a nici dałam w kolorze pomarańczowym. Forma bardzo dobra, muszę ją polecić, szyje się super. 











Spodnie szwedy to jeden z najlepszych moich uszytków tego roku, jestem nimi zauroczona, gdybym była dzieckiem to chciałabym w nich spać. 


Spodnie:
Jeans 1,5 m
Zamek zwykły
Jeden guzik
Kawałek fizeliny do usztywnienia paska
Pomarańczowe nici
Podwójna igła
Burda Vintage 3/2016
Model 8/ spodnie "Jodie"

Bluzka:
Żorżeta 1,5 m
Jeden guzik
Burda 9/2003
Model 109 A 

Niebieska sukienka Wallis S.



O uszyciu takiej sukienki, myślałam od dawna, zainspirowała mnie postać Wallis Simpson i jej ślub z księciem Walii. 

Edward Windsor był uznany za najlepszego kawalera ówczesnej Europy, opromieniał go splendor następcy tronu, uważano go za przystojnego i czarującego mężczyznę. Jak to się stało, że serce skradła pani Wallis Simpson, prawie czterdziestoletnia Amerykanka nie posiadająca tytułu szlacheckiego i do tego dwukrotna rozwódka. 
W styczniu 1936 r. zmarł król Jerzy V, na tron wstąpił Edward VIII, matrymonialne plany, króla stały się problemem brytyjskiego rządu, premier kategorycznie przeciwstawił się małżeństwu króla, zagroził dymisją rządu. Edward otrzymał ultimatum: miłość lub korona, była to trudna decyzja, naprawdę chciał być królem, który zbliży poddanych do monarchii. Kiedy w grudniu 1936 r., Premier przedstawił decyzję króla, wszyscy zamarli z wrażenia, jako pierwszy w historii kraju władca abdykował. 

W czerwcu 1937 r. Edward i Wallis pobrali się, ich związek okazał się szczęśliwy. 







Niebieska suknia ślubna Wollis S., była najczęściej kopiowaną suknią w XX w., postanowiłam się z nią zmierzyć, ale przerobić ją i bardziej unowocześnić, tak żebym mogła bez obawy założyć w zwykły dzień, jako normalną sukienkę. 
Do pary z sukienką, uszyto dla Wollis S., bolerko z tej samej tkaniny i w tym samym fasonie.





 Materiał, to zwykła żorżeta, kupiona w ilości 2 m w sklepie stacjonarnym i to jeszcze w promocji, za całe 20 PLN, do tego zamek kryty i podszewka wiskozowa 0,70 m.
Nie chciałam identycznej sukienki, a jedynie podobną do sukni Wollis S.
 Zmieniłam w niej: długość na moją ulubioną czyli do kolan, marszczenie pod biustem wyprostowałam i skroiłam z mniejszej ilości materiału, w oryginale jest tak mocno namarszczone, dół rozszerzyłam, krojąc go ze skosu aby falował podczas chodzenia, nie szyłam wdzianka z tego samego materiału tylko dokupiłam sobie proste sweterkowe bolerko w tym samym kolorze.
Nie korzystałam z żadnej formy a jedynie przerobiłam prostą formę z burdy dodając na przodzie i z tyłu na marszczenie, oraz skróciłam stan, odmierzając miejsce pod biustem.
 Jako wykończenie dekoltu, zrobiłam małą podwójną falbankę, tył zapinany jest na jedną zatrzaskę. Dół jest dość szeroki, ale nie kroiłam całego koła, musiałam tam wcisnąć po bokach plecy, sukienka jest bez rękawów, zamek kryty wszyłam z boku. Listwa podklejona taśmą.










Mgła, która była w storczykarni, zrobiła z moich włosów taki misz masz, ale to nic, obejrzałam piękne kwiaty. 




Z sukienki jestem bardzo zadowolona, chodzę w niej bardzo często, nazywam ją królewska, choć koszt wyniósł mnie całe 27 PLN. 




Zwiedzając pałac w Łańcucie i storczykarnię nie wypadło się ubrać inaczej, jak w królewską sukienkę.