TRENCZ :)


Trudno wiosną obejść się bez płaszczyka w rodzaju trencz, tym bardziej jeżeli często chodzi się w sukienkach. Wybór w sklepach jest dość duży, choć fasony powtarzają się się od lat ale za to ceny wygórowane a z jakością różnie też bywa, nie biorę nawet pod uwagę zakupu bo i tak trudno mi dobrać do mojej figury, jedyne co mogę zrobić to uszyć. Pole do popisu, jeżeli chodzi o wybór koloru jest nieograniczone ja postanowiłam pobawić się w pomarańcz, jest trochę stonowany, choć zdjęcia w słońcu mocno wydobyły kolor, podszewka w tym samym kolorze w czarne kropki i ona podoba mi się bardzo, w pewnym momencie bardziej niż płaszcz. Materiał kupiłam NATAN, w ilości 2,5 metra do tego podszewkę z satyny (niestety już jej nie ma) w ilości 1,5 m., poduszki do ramion, trzy guziki i fizelina. 


Model mało skomplikowany, szyje się bez problemów. Zmian wielkich nie zrobiłam, zapięcie na guziki zastąpiłam wiązanym paskiem, płaszcz skróciłam do długości w kolano i ostebnowałam w widocznych miejscach. 
Szyłam etapami, jak można to określić, codziennie w wolnej chwili i po czterech dniach płaszcz gotowy. 
Szycie zaczęłam od podklejenia fizeliną: odszycia, kołnierza, klapek, paska i zszywania poszczególnych elementów, robiłam stebnowania na zszyciach oprócz szwów bocznych gdzie są wszyte kieszenie, na koniec ostebnowałam przód. Stebnowanie polegało na  wyprasowaniu i przeszyciu na samym brzegu stebnowanego elementu, następnie odmierzeniu linijką odległości  7 mm gdzie narysowałam kreski mazakiem znikającym po których szyłam w ten sposób wychodzi równo. 
Płaszczyk wyszedł taki jak chciałam i wiosna już mi nie straszna, mam co włożyć na sukienkę i do tego na pasach nikt mnie nie przejedzie a planuję wraz z cieplejszymi dniami chodzić do pracy na nogach co najmniej trzy razy w tygodniu a zaznaczę, że w jedną stronę  mam dwa kilometry, do tego poranne ćwiczenia rano, które robię od lat, cukier ograniczyć do minimum (z tym będzie największy problem, ale się postaram) i witaj wiosno. 















Burda 2/2017
Model 103
Materiał: bawełna z elastanem 2,5 m.
Podszewka: Satyna 1,5 m.
Poduszki do rękawów
Fizelina
3 guziki 


Kardigan czy sweterek ?






Zbliżająca wiosna zmobilizowała mnie do uszycia kardiganu. Poszukiwania odpowiedniej dzianiny, trwały i trwały, w końcu decyzja zakup, dwóch grubych dzianin wełnianych na ciepłe swetry, takie niby płaszcze i jeden dodatkowo na taki sobie sweterek bo się przyda. Przyszły, owszem bardzo ładne i faktycznie grube, wyjdą z nich płaszcze a raczej kocopłaszcze ale na zimę, odkładam uszyję na mrozy, których obecnie się nie spodziewam. 
Pozostał ten mały kawałek co się przyda, też nie jest cienki ale szkoda, że tak mało kupiłam: NATAN, niestety jest wąski i 1,5 m to mało na model, który sobie wymyśliłam, czyli będę poszukiwać dalej, odpowiedniej dzianiny, a na razie chcąc nie chcąc pozostało uszyć z tego co jest.
Wybrałam model prosty z wiązaniem w pasie, taki niby żakiecik, niby sweterek.


Moja dzianina jest na tyle gruba, ze szycie tunelika i wiązania z niej odpada, zastąpiłam to gumką, okrągłą, którą wszyłam zygzakiem, tak fajnie się to wszyło w dzianinę, że jej nie widać a spełnia swoje zadanie i marszczy, mogę sobie regulować marszczenie bo gumka jest pod  ściegiem, wiązanie zastąpiłam zapięciem.


Dół wykończyłam na szydełku, dwoma kolorami kordonku w kolorze czarnym i srebrnym, a przy szyi doszyłam małą stójkę. 



Na chłodne dni jest idealny, można go nosić wiosną zamiast kurtki, jest bardzo ciepły. 









Burda 12/2012
Model 121
Dzianina 1,5 m
Zapięcie metalowe
Kordonek czarny, srebrny.






Spodnie z bawełny i bluzka


 Bluzka i spodnie, takie zwykłe rzeczy, które zawsze potrzebne i nigdy ich dość.
 Modele proste, bluzka z wypróbowanej formy, szytej wiele razy i pokazywanej już na blogu. Dzianina kupiona u NATANA, uszyłam z niej koszulkę dla syna i dla mnie bluzeczkę z kieszonką, którą ozdobiłam koralikami i cekinkami. Zastanawiałam się czy tak zrobić czy nie, ale w sumie bluzka raczej taka po domu, to niech sobie będą, nie wszystko musi być klasyczne. Spodnie też forma wypróbowana i szyta tyle razy, że muszę ją zrobić trzeci raz, ponieważ druga już uległa zniszczeniu. 



Materiał kupiony też u NATANA, jest to cienka bawełna idealna na spodnie wiosenno- letnie. Szycie spodni z tego modelu to sama przyjemność, tym razem nie chciałam ich mocno dopasować, uszyłam tak żeby czuć się swobodnie, z tyłu dwie kieszonki z wypustkami, z przodu skośne kieszenie, zamek zwykły wszyty jak w jeansach i jeden guzik. 



Ze spodni i z bluzki jestem zadowolona.











Kombinezon na 8 marca.



8 marca - Święto Kobiet, miły dzień dla wszystkich Pań, postanowiłam na tę okazję uszyć sobie kombinezon. Uwielbiam w nich chodzić i uszyłam ich na tyle dużo, żeby mieć doświadczenie co zmienić w formie aby był wygodny i nie sprawiał problemów.
Zakup materiału na kombinezon nie jest prosty, materiał musi być delikatny i lejący, ale nie cienki nie może prześwitywać i lekko powinien się naddawać. W sklepie stacjonarnym nie spotkałam odpowiedniego na tę porę roku, może gatunkowo tak, ale kwiaty nie przypadły mi do gustu, na słoneczne lato jak najbardziej i taki uszyję bliżej czerwca (niechcący zakupiłam kawałek). Zaryzykowałam u Natana, materiał merino, czekałam z niecierpliwością bo co będzie jak jest za sztywny....., oj tam, najwyżej uszyję sukienkę.
 Przyszedł, na kombi idealny, nie za cienki, lekko się naddaje, bardzo miły w dotyku taki jak grubsza żorżeta, lejący, czyli strzał w dziesiątkę. Teraz fason, jaki? Kimono, sportowy, opuszczony stan, chyba tydzień myślałam, zrobiłam dwie formy, rozłożyłam, wybór padł na model 110 z Burdy 1/2016. 


Ale i tak musiałam zrobić zmiany.
Kieszenie z wpuszczanych w szwie bocznym, zmieniłam na skośne, skróciłam stan przodu i tyłu około 12 cm, nie wiem po co taki długi i tak można go obniżyć na biodra, wszyłam zamek kryty z przodu, zamiast zapięcia na guziki.

 Od siebie dołożyłam pasek do przewiązania, ale nie doszywałam szlufek, mogę go zakładać lub nie, rękawy skróciłam i doszyłam mankiety, darowałam sobie gumki na dole nogawek, jakoś nie widziałam ich w tym modelu.  Wszyłam je w dwóch kombi, ale nie koniecznie lubię takie rozwiązanie.
 Powiem tak, jest niesamowicie wygodny, już go uwielbiam. 
Ale na zdjęciach wszystko można zauważyć, wiem jedno sztyblety do niego nie pasują, niestety nie ma mi kto zrobić zdjęć w tym momencie i tak musi zostać. 












Z okazji Święta Kobiet, pragnę życzyć wszystkim Paniom, odwiedzającym mojego bloga, aby odnalazły w otaczającym świecie dużo radości, spełniały swoje marzenia, życzę Wam dużo uśmiechu na twarzy i byście zawsze czuły się doceniane. 
Pozdrawiam serdecznie :) :) 



Kombinezon
Materiał: merino 2,15 m
Zamek kryty 60 cm
Gumka szerokości 1 cm, długości 60 cm.
Kawałek czarnego batystu na skośną pliskę do wykończenia dekoltu. 
Burda 1/2016
Model 110




Płaszcz z wełnianego flauszu :)


 Idąc za ciosem, uszyłam kolejny płaszcz, chcę nabrać wprawy w szyciu trudnych rzeczy, to piaty płaszcz z tkaniny w mojej karierze szyciowej.
 Materiał kupiłam dość dawno w ulubionym sklepie u NATANA, bardzo dobry gatunkowo, delikatny i jak na flausz można powiedzieć lejący. Uszyłam z niego wiosenny płaszczyk, nie dawałam ocieplanej podszewki, tylko zwykłą wiskozową.
Formę wybrałam prostą, klasyczną i mało skomplikowaną a przynajmniej tak mi się wydawało.
 Burda z 2005/2, rozmiar 38, żeby zaszyć w razie potrzeby a nie sztukować, bo się nie da, wiadomo. 
Wszystko dobrze do pierwszej przymiarki, chyba rozmiarówka jest w tym modelu zawyżona, bo forma okazała się bardzo duża i jeszcze jakimś dziwnym trafem nic nie leży, olbrzymia buła pod pachą. 


Prucie, ścinanie, przymiarka, prucie, przymiarka, prucie przymiarka.
 Zeszło całe popołudnie na korygowanie i dopasowywanie, a ja tak lubię pruć.  W pewnym momencie załamanie, że ja tego nie uszyję szkoda tylko materiału. 
Poszłam spać, ale w nocy obmyśliłam strategię poprawek i rano od piątej działanie, nie można razem łapać i zszywać, trzeba każdą część potraktować indywidualnie, jedną zaszyć mniej drugą więcej. Prucie do zera i zszywanie.




 Jakoś to wyszło, buła zniknęła ale z formy powstała zupełnie inna forma i nie przypomina w niczym tej wyciętej z Burdy. Płaszcz szyłam cztery dni razem z krojeniem i doklejaniem wkładu i nieszczęsnymi poprawkami, zjadł mi trochę zdrowia, gdyby to był zwykły flausz, już by leżał w koszu, ale ten milusi wełniany tak mi było szkoda, że uszyłam.
Dla zmiany kolorystyki i żeby nie było nudno, wszyłam różową podszewkę.



Do końca nie jestem pewna, czy jest dobrze, ale oceńcie sami. Nie polecam form, w których nie ma przecięcia pod pachą, ja będę je omijać na kilometr.










Burda 2/2005
Materiał: Flausz 2 m
Podszewka wiskozowa (kolor różowy) 1,5 m
Trzy guziki
Wkład dziany 1,5 m
Poduszki
Kula rekawa